Kiedy Rafał wyciągał ją z pontonu cała się trzęsła i płakała. Nie, to nie ze strachu, ale z radości. 10-letnia niepełnosprawna Paulinka razem z wujkiem udowodniła, że nie istnieje coś takiego jak: nie da się. Wystartowali w triathlonie, choć lekarze kiedy się dziewczynka się urodziła mówili, że będzie warzywem. To były piękne i wzruszające chwile w Starogardzie Gdańskim podczas Triathlon Energy.
Na ten dzień Paulinka Byks i Rafał Butny czekali od dawna. Niedziela budziła się leniwie. Tuż po wschodzie słońca jezioro w Borzechowie przykrywała mgła. Do startu 10-letniej niepełnosprawnej dziewczynki i jej ojca chrzestnego na dystansie 1/8 Ironman zostało kilka godzin. Spokój na starcie kontrastował z tym, co działo się w oddalonym o 60 kilometrów domu. W Sopocie.
- Nie udało nam się przez prawie całą noc zmrużyć oka – mówi Ola Byks, mama dziewczynki.
- Ale Paulinka spała jak zabita, a rano obudziła się pierwszy raz od dłuższego czasu z uśmiechem na twarzy – dodaje Marcin Byks, tata.
Wszystko musiało być dopięte
Jeszcze przed wyjazdem Ola kilka razy sprawdziła, czy wszystko w torbach na pewno jest spakowane. Przecież córce nie mogło niczego zabraknąć na trasie triathlonu. Przez ostatnie tygodnie trwało testowanie pontonu, w którym Rafał miał ciągnąć dziewczynkę. Podobnie było z wózkiem, w którym Paulinka miała „jechać” i „biec”. Sprzęt otrzymali od Fundacji NEGU. Każdy szczegół był istotny.
W biurze zawodów w Starogardzie Gdańskim Paulinka z Rafałem pojawili się kilka minut przed godziną 8. Towarzyszyli im najbliżsi. Karolinka, siostra bliźniaczka, rodzice i dziadkowie. Przyjechali także synowie i narzeczona Rafała. Wszyscy podekscytowani. Mogłoby się wydawać, że największy spokój „bił” z Rafała.
- Czuję się dobrze – powiedział. – Zapomniałem tylko zegarka. Trudno, nie będzie kontroli czasu.
Osobiste przeżycia
Może i dobrze się stało, że Rafał go zapomniał. Dziś dużo ważniejsze od wyniku było dotarcie do mety. Debiuty żądzą się swoimi prawami. Na pomysł startu w triathlonie Rafał wpadł kilka miesięcy temu. Na wszystko wpływ miały jego osobiste przeżycia, które związane są z tragiczną śmiercią żony.
– Stałem się zupełnie innym człowiekiem, także pod względem emocjonalnym. Startuję w triathlonie od pięciu lat i zaliczyłem wszystkie dystanse. W tym roku nie miałem celu, postanowiłem odpuścić, odpocząć i wtedy pomyślałem o Paulince – opowiada Rafał Butny. – Mimo, że się widzimy i spotykamy, czasu zawsze brakuje. Tym startem i w okresie przygotowania mogę dać coś od siebie, żeby się dobrze bawiła, czuła, że żyje. To mnie zmotywowało! Nigdy nie wiesz, co Ciebie spotka.
Najwyżej stracisz córkę chrzestną
W niedzielę Rafał jednak już wiedział, co go spotka. Miał do przepłynięcia z pontonem z Paulinką 475 metrów. Do przejechania na rowerze, ciągnąc wózek 26 kilometrów i do przebiegnięcia pchając go z dziewczynką ponad 5 kilometrów. Zawodnik cały czas zachowywał spokój. Rodzice dziewczynki mniejszy, jeśli w ogóle. Kilka minut przed startem, stojąc nad jeziorem, kiedy Paulinka siedziała już w pontonie oczekując na początek zmagań, Rafał zapytany skąd w nim taki spokój, odpowiedział z uśmiechem na twarzy:
- A co mam do stracenia? – zapytał.
- Najwyżej córkę chrzestną – ripostowała mama Ola.
Po chwili wszyscy razem śmiali się z żartu. Radość przeplatała się z nerwami. Wokół kibice, którzy co chwilę dodawali im otuchy. Kiedy weszli do wody, a razem z nimi Piotr Biankowski, który miał asekurować dziewczynkę, ludzie zaczęli klaskać, skandować. Prawdziwy kocioł emocji. 11.45 sędzia główny Maciej Jakubowski trąbką dał sygnał. Wystartowali. Niespełna 12 minut później byli już na brzegu.
Rozmawiali podczas pływania
- Wszystko przebiegało zgodnie z planem – zdradził Piotr Biankowski. – Umówiliśmy się przed startem z Paulinką, że będę ją co pewien czas o coś pytał, a ona będzie mi odpowiadała. Tak mogłem sprawdzić, czy wszystko jest ok.
Na brzegu Rafał wyciągnął dziewczynkę i przeniósł na rękach do przebieralni. Tam już czekał tata, który pomógł przygotować Paulinkę do drugiego etapu. Jazdy na rowerze. Zawodniczka promieniowała. Szeroko się uśmiechała. Poganiała Rafała.
- Szybciej, szybciej Rafał – krzyczała.
- Tak jest – odpowiadał i szybkim ruchem zdejmował z nóg piankę, aby kilka chwil później wkładać Paulinkę do wózka w strefie zmian T1. Jeszcze mama pomogła ułożyć córkę, zapiąć kask i ruszyli w drogę. Do przejechania mieli prawie 26 kilometrów. Inaczej niż na klasycznym dystansie 1/8. Organizatorzy z powodów technicznych musieli wydłużyć trasę. Rafał cisnął, ile sił w nogach. Jak sam przyznał, do połowy dystansu jechało mu się dobrze. Później było trudniej.
Miało być, ale lekko nie było
- Odczuwałem pływanie, rower, a także przenoszenie Paulinki do strefy zmian – przyznał. – Najtrudniej oczywiście było na podjazdach. Na zjazdach też lekko nie było.
Wózek, który z dziewczynką ważył około 30 kilogramów pchał go w dół. Trzeba było hamować. Na odcinku rowerowym bardzo pomocni okazywali się inni zawodnicy, którzy przejeżdżając obok Paulinki, Rafała i Piotra okrzykami dopingowali ich. Sama dziewczynka krzyczała: Szybciej, szybciej.
- Ten doping trochę mnie poniósł – miało być spokojnie, a tak ambicja wygrała. Rafał cisnął na pedały.
Z każdym kilometrem zmagał się doping. Najgłośniej było na biegu. Do zawodników, którzy mijali bohaterów dołączyli licznie ustawieni na trasie kibice. Dodawali energii. Rafał pędził, ile sił w nogach. Tak szybko pchał wózek, że tempa nie wytrzymał Piotr Biankowski.
- Nie dałem rady – żartował już na mecie. – Było wspaniale. Paulinka i Rafał dali z siebie wszystko. Przy kolejnej ich próbie będę musiał zrzucić kilka kilogramów, aby dotrzymać im tempa.
Jedno słowo, które mówi tak dużo
Kiedy super duet wbiegł na stadion miejski im. Kazimierza Deyny w Starogardzie Gdańskim rozległy się oklaski i okrzyki. Konferansjerzy: Tomasz Galiński i Marek Mróz nie musieli podgrzewać atmosfery. W tle okrzyków zginęła także muzyka DJ Gambita. Sto metrów przed metą Rafał się zatrzymał i wyciągnął Paulinkę z wózka. W tym czasie podbiegła do nich siostra bohaterki Karolina oraz jego dwaj synowie. Wszyscy razem wśród okrzyków i oklasków wbiegli na metę. Polały się łzy wzruszenia. Od razu otoczyli ich dziennikarze. Zadawali dziesiątki pytań. Wykonano setki zdjęć.
- Jestem dumny z córki i mojego przyjaciela – mówił na mecie Marcin Byks. – Brakuje słów, aby to wszystko opisać. Bardzo dziękujemy Rafałowi, że dał nam szansę to wszystko przeżyć.
Jak bardzo ważne to było wydarzenie w życiu dziewczynki może świadczyć to, co działo się z nią chwilę po dopłynięciu pontonem na brzeg.
- Paulinka była bardzo podekscytowana, szczęśliwa – zdradził Rafał. – Jak ją wyciągałem to się trzęsła i popłakała się.
Te same emocje na twarzy dziewczynki widać było na mecie. Tym razem jednak była już tylko uśmiechnięta. Szczęśliwa podziękowała wszystkim za doping i za obecność. Jedno słowo, które wypowiedziała do licznie zgromadzonej publiczności i zawodników znaczyło tak wiele. A brzmiało:
- Dziękuję – powiedziała do mikrofonu.
Lekarze się pomylili
I pomyśleć, że lekarze nie dawali jej szans na ciekawe życie.
- Kiedy się urodziłam lekarz powiedział mamie, że będę warzywem – mówiła z uśmiechem na ustach jeszcze przed zawodami Paulinka.
Tak się jednak nie stało. Rodzice, Ola i Marcin, rozpoczęli ciężką i żmudną rehabilitację córki. Musieli przebić się przez ścianę braku systemowych rozwiązań, ignorancję. Operacje, kolejne turnusy przynoszą efekty. Ogromnym wsparciem dla dziesięciolatki, ale także rodziców jest jej siostra bliźniaczka Karolinka. Doskonale się uzupełniają i rozumieją. To rodzina doskonała. Uśmiechnięci, otwarci, z ogromnym poczuciem humoru, choć nie ukrywają, że życie ich nie oszczędza. W niedzielę jednak to oni nie oszczędzali gardeł dopingując córkę i jej ojca chrzestnego. Polały się łzy wzruszenia.
- I jak Ty teraz córko wrócisz do normalnego życia – pytał szczęśliwy tata córkę.
Teraz popularna ćwiartka
Z ciągle jeszcze nieoficjalnych doniesień wiemy, że niebawem mogą się zacząć przygotowania do kolejnego wyzwania. Co to będzie?
- Paulince się spodobało, mnie też, to myślę, że warto pójść za ciosem i podwoić dystans – zdradza Rafał Butny. – Oczywiście będziemy chcieli to zrobić podczas jednej z imprez Triathlon Energy, gdzie spotkaliśmy się z ogromną życzliwością i pomocą.
Tekst i foto: Marcin Dybuk
Jak pomóc Paulince?
Każdy kto chciałbym wspomóc dziewczynkę oraz jej rodzinę może wpłacić kilka zeta na numer konta: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 z dopiskiem 372 Byks Paulina - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
Zebrane środki wykorzystane zostaną na bieżącą rehabilitację, spłatę Prodrobota (Rocky), na którym Paulinka już trenuje oraz na eksperymentalną terapię komórkami macierzystymi na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.
Ponadto przed każdą imprezą Triathlon Energy: 1-2 lipca Lidzbark Welski, 23 lipca Bełchatów i 26-27 sierpnia 2017 będzie możliwość w biurze zawodów wrzucić kilka zeta do skarbonki.