Triathlon Energy Duathlon Energy Energy Meeting MTB Energy Run Energy Energy Events

Magiczna ulotka, która zmieniła moje życie

Triathlon energy

18.03.2018 3445

Magiczna ulotka, która zmieniła moje życie

Otwieram oczy. Błękit nade mną. Błękit pod. Na środku ja. Mała istota. Czuje się jakbym była zawieszona pomiędzy niebem a piekłem. Nurzam się w wielkim błękicie. Ciepła woda pieści moje ciało, koi zmysły... I nagle, jak przez ścianę dociera do mnie głośne odliczanie: 10, 9, 8... O Boże, czy to już? – pytam przerażona.

Jestem L-ką… Rok temu był to rozmiar XXXL. Historia moja podobna jest do wielu osób pulchnych od małego. I pewnie, by tak nadal było, gdyby nie moje przebudzenie,  a właściwie upadek ze schodów.

W listopadzie 2015 roku wychodząc do znienawidzonej pracy w aptece sieciowej kolejny raz doznałam krótkotrwałej utraty przytomności. Ocknęłam się leżąc pod schodami. Ból prawej kostki. Wizyta na pogotowiu. Diagnoza: skręcenie, naderwanie, nadwyrężenie stawu skokowego i oczywiście zwolnienie lekarskie. Mając sporo wolnego czasu na nadrobienie zaległości byłam wściekła, bo unieruchomiona. Zaczęłam analizować.

Bunt i co dalej?

Organizm widocznie  zbuntował  się haniebnym zaniedbywaniem go oraz zmuszaniem do chodzenia do znienawidzonej pracy, w której jesteś tylko ,,sprzedawcą'' a nie doradcą pacjenta. Wniosek: Zmieniam pracę oraz biorę się za siebie. Przeprosiłam się z orbitrekiem. Wiosną dołożyłam basen. Będąc jeszcze pracownikiem tzw. „sieciówy” zapisałam się na zawody biegowe. Firma sponsorowała pracownikom pakiety startowe. Właściwie sama nie wiem dlaczego, gdyż do biegania nie miałam ani chęci ani predyspozycji ani kondycji. I jakby tego było mało nigdy wcześniej nie biegałam! Odbierając pakiet startowy znalazłam ulotkę, która zmieniła i zmienia moje życie TOTALNIE. Triathlon Energy - zostań bohaterem - dystans dla każdego 1/8 IronMana: pływanie 450 m, rower 22,5 km; bieg-5,25 km. Zawody- 03.09.2016. Czytałam jak w transie.

Miałam jakieś 4 m-ce, aby się przygotować. Pływać zawsze lubiłam i to długie dystanse. Jako nastolatka wsadzałam siostrę w ponton, zakładałam linkę na ramię i ciagnęłam ten pakunek po jeziorze w tę i z powrotem. Rower - hm - coś tam na dwóch kołach stało w garażu. Bieganie? Z tym gorzej! Tym bardziej, że staw skokowy bolał i lubił puchnąć. Na początku treningi każdego dnia, po jednym. Po dwóch miesiącach tzw. zakładki czyli po dwa. Do pracy zaczęłam dojeżdżać rowerem. 50 km w obie strony. Basen początkowo 40 długości, 50, 60, aż doszłam, a raczej dopłynęłam do 80.

Triathlon i mama?

Rodzinie o pomyśle powiedziałam w czerwcu. Długo nie wierzyli, że wpadłam na taki szalony plan. Ale że triathlon i mama? – pytali. Niemożliwe , po prostu dla nich nie szło to ze sobą w parze. Bo niby jak?

Bieganie szło mi najgorzej. Niestety, nadal za duża  waga robiła swoje. Na blogu Pana Żabki , triathlonisty z przeszłością XXL, znalazłam wpis odnośnie planów biegowych Pumy dla ,,dużych''. A blog „Triathlon dla każdego” dał mi pewność, że ograniczenia istnieją tylko w mojej głowie!

W międzyczasie kupiłam buty do biegania za parę groszy. Waga zaczęła spadać. Zmieniłam pracę. Trafiłam do nowej apteki, w której mogłam wreszcie być sobą i zyskałam trochę dodatkowego czasu. Dzień zaczęłam planować pod treningi. Basen 6:30 max 7:00 rano. Powrót do domu, 10-15-20 km na orbitreku, sprzątanie, gotowanie i na godzinę 14  do pracy. Następnego dnia na godzinę 8 do pracy rowerem, po powrocie zajęcia domowe i nauka a wieczorem treningi biegowe.

Dieta w zasadzie sama przyszła z szacunku chyba dla wysiłku, który wkładałam w treningi, aby spełnić marzenie. Dużo wody, elektrolity, zero skurczów, zakwasów. Od czasu do czasu coś słodkiego. Ciasto albo czekolada. Ale tylko kawałek.

W co ja mam się ubrać?

Ciągle dręczyły mnie obawy. Co ze strefą zmian? W czym startować? Jak się przebierać? Ile strojów i ile tych butów? Mężczyzna nie zrozumie moich obaw. Musiałam znaleźć kobietę triathlonistkę. I tak trafiłam na blog „TriChange-moja zmiana przez triathlon”. Justyna, również kiedyś XXL cierpliwie odpowiadała na moje pytania. Jeden strój na całe zawody! Kolejnym problemem okazało się kupno stroju startowego. Damska rozmiarówka kończyła się na 170 cm, a ja jestem wyższa no i nadal ,,dorodna''. Justyna poradziła: Kup męski, rozmiarówka nawet i do dwóch metrów wzrostu! Dzięki Mark Z za FB! Prawdziwa kopalnia wiadomości i kontaktów, dzięki którym nie ma pytań bez odpowiedzi.

Do końca nie wierzyłam, że wystartuję. Na fanpageu Triathlon Energy zadawałam masę pytań. Dzień przed startem obejrzałam mnóstwo filmików z różnych zawodów, aby mniej więcej wiedzieć co mnie czeka. I stało się!

Magiczny dzień

Nadszedł  3 września. Pobudka i wyjazd do Bełchatowa. Na parkingu mnóstwo samochodów, zawodników, rodzin. Szczerze? Miałam ochotę uciec! Super sprzęt, sylwetki wyćwiczone, a na tym tle niemała ja i pożyczony MTB od córki. Mój dystans startował o godzinie 12. Odebrałam pakiet startowy. Zaprowadziłam rower do strefy zmian, a tam pierwsza niespodzianka. Obok wypasionych sprzętów „prosów” normalne szosówki, MTB, rower obok mojego miał nawet bagażnik! I kilku dużych zawodników. 

Rodzina była bardziej zestresowana niż ja. Mama masz czepek? Zabrałaś klapki? Kask? Pytali co chwilę. Pamiętaj na rowerze numer startowy z tyłu, na biegu z przodu. Dużo pij. Mama zapamiętasz? – nie poddawali się.

Na szczęście pozwolono mam wcześniej wejść do wody, aby rozpływać się. I samo południe START! 450 metrów. Cztery boje. Adrenalina. Emocje. Wybiegłam z wody. Sprint do strefy zmian. Moment na ogarnięcie się. Biegiem do belki, wio na rower i na trasę! 22,5 km minęły nawet nie wiem kiedy. Powrót do strefy zmian i ruszam na trasę biegową. Mocno crossowa: piach, las, górki, dołki. Temperatura nie rozpieszczała. Słonko grzało! Ciężko było. Na metę wbiegłam zmęczona…ale SZCZĘŚLIWA, że dokonałam niemożliwego!

Jestem bohaterem

Śliczny medal z napisem HERO zawisł na mojej szyi. Ale, że niby ja Bohater?  38 lat, XL, matka dwóch nastolatek, żona, pani domu, studentka, w wiecznym niedoczasie BOHATEREM? Ja razem z zakonnicą, facetem w różowej bluzie z napisem: nie ma nie mogę, braćmi Brownlee i gościem w różowym stroju z Hello Kitty? Nigdy nie będę miała wyników jak Oni, ale są dla mnie symbolami, że w każdym wieku warto walczyć o marzenia. Dyscyplina i żelazna konsekwencja mogą zaprowadzić mnie daleko. Szacunek i wzajemna pomoc są wartościami nadrzędnymi, a dystans i poczucie humoru pomagają w pokonywaniu trudności.     

Popłakałam się ze szczęścia! I pierwsza myśl: przyjadę do Bełchatowa na kolejny triathlon, ale tym razem pokonam dystans 1/4 IronMana. Niemożliwe nie istnieje, a ograniczenia są tylko w mojej głowie!!

Nie poddawać się

Dystans 1/8 IRONMANA jest naprawdę dla każdego, kto choć włoży trochę wysiłku! Efektem ubocznym marzenia jest zjazd z rozmiaru 50/48 na 44/42. I chudnę dalej! Moją wiarę w to, że mi się uda podtrzymywali „TRICHANGE-moja zmiana przez triathlon”, Pan Żabka oraz „Triathlon dla każdego”. A ich historie, ludzi z mega nadwagą pokazują, że trzeba uwierzyć w siebie i możliwości i nigdy nie poddawać się! I nie ma, że nie mogę! Każdego dnia mój trener-pacjent powtarzał: You can do it! Mam nadzieję, że moja historia będzie choć maleńką inspiracją dla innych kobiet. Mam 39 lat, wspaniałą rodzinę, która mi kibicuje i wytrzymuje różne niedogodności związane z treningami. Pracuję w aptece, studiuję i każdego dnia przygotowuję się do następnych startów. Nadal nie mam fajnego roweru, zegarka sportowego, wyglądu sportowca, ale mam pasję i motywację do przekraczania własnych słabości. Trafiłam do klubu sportowego „Rajsport Active-pomarańczowa pomoc” dzięki panom z „Triathlon dla każdego”, nauczyłam się lepiej biegać i rolować dzięki Pabianajs Runner.

Marzenia, które przerażają

Marzenia i plany na sezon 2017? Maraton pływacki na Jeziorsku: 4 km w trudnych warunkach dzięki klubowi Rajsport Active, triathlon na dystansie 1/4 IronMana oczywiście w Bełchatowie z Triathlon Energy oraz półmaraton w Łodzi. Po drodze wiele imprez biegowych i oczywiście charytatywnych na dystansach 5 i 10 km. Gdyby mi ktoś rok temu powiedział, że będę dobrowolnie brała udział w sportowych imprezach masowych, słowo umarłabym ze śmiechu! A coś, czyli sport, od którego uciekałam jako nastolatka, stał się nieodzowną częścią mego życia i to za sprawą niewinnej ulotki: Triathlon Energy, zostań bohaterem!

I na koniec jedna myśl: Jeśli Twoje marzenie Cię nie przerażają, znaczy, że są za małe. Moje bardzo mnie przerażają. A Twoje?

Eliza Promińska-Goss

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Partner Tytularny Cyklu

Official Time Keeper

Official Time Keeper

Patron medialny cyklu

Organizator