Triathlon Energy Duathlon Energy Energy Meeting MTB Energy Run Energy Energy Events

Ewa Bugdoł: Planuję zdobyć slota na Hawaje 2018 [ROZMOWA]

Triathlon energy

07.07.2017 4050

Ewa Bugdoł: Planuję zdobyć slota na Hawaje 2018 [ROZMOWA]

Ewa Bugdoł co miesiąc startuje na dystansie ½. Jak sama mówi jej organizm jest do tego przygotowany. Jeszcze w tym sezonie planuje start na pełnym dystansie. Marzy o miejscu w pierwszej 10 na Kona, założeniu rodziny. Pierwszy krok w tym kierunku już zrobiła. Znalazła miłość. Oczywiście on jest triathlonistą. Co jeszcze słychać u Ewa? Zapraszamy do rozmowy.  

Ostatnio wygrałaś zawody na dystansie 1/2 Ironmana w Suszu z bardzo dobrym czasem. Jak Twoje wrażenia z tego wyścigu?

Jestem zadowolona, że wygrałam, choć sam start mógł wyglądać znacznie lepiej. Miałam problemy żołądkowo-jelitowe i dopiero w sobotę rano zdecydowałam o tym, że wystartuję. Porozmawiałam z rodzicami i uznaliśmy, że zabieramy się do Susza! Rywalizację od początku zaczęłam mocno, choć początek w wodzie był dosyć trudny. Niestety w tym roku organizatorzy puścili kobiety w drugiej fali wraz z amatorami powyżej 45 roku życia. Więc musiałam wyprzedzać sporo osób z pierwszej fali, która startowała 5 minut wcześniej, niestety było trochę przepychania, próbowałam też płynąć z boku. Zazwyczaj organizatorzy puszczają zawodowców albo kobiety w pierwszej fali, nie wiem dlaczego teraz było inaczej.

Jak było dalej, na rowerze i biegu?

Na rowerze natomiast czułam się już w miarę ok, starałam się utrzymać równe tempo, pogoda była świetna do jazdy, nie musiałam się aż tyle nawadniać. Potem był bieg. Zbliżała się do mnie Ewa Komander, ale starałam się być cierpliwa i biec swoim tempem. Potem Ewa nie mogła utrzymać tempa i już do końca biegu tak naprawdę nie byłam zagrożona.

Powiedziałaś, że zmagałaś się ostatnio z chorobą, która utrudniła start. Doceniasz taką wygraną jeszcze bardziej?

Trzy tygodnie wcześniej na Mistrzostwach Europy w Danii złapałam gumę, więc chciałam dobrze wystartować w Suszu, przerwać  złą passę. Ale okazało się, że mam problemy żołądkowe i musiałam iść do gastrologa. Już wtedy postanowiłam wziąć ten start na spokojnie, nawet na swoim Facebooku nie wrzucałam o nim informacji, bo nie byłam pewna tego czy wystartuję.

Już po zawodach na swoim fanpagu napisałaś, że czułaś oddech rywalek na piętach. Które zawodniczki próbowały Cię dogonić?

Wspomniana wcześniej Ewa Komander, która ostatecznie zajęła drugie miejsce i Joanna Sołtysiak, która zdobyła trzecie.

Spotkałaś się na etapie kolarskim z draftingiem ?

W Polsce zawody są trochę inaczej przeprowadzane, niż za granicą. U nas aż tak nie zważa się na drafting, natomiast za granicą trzeba być w odległości 20 metrów od kolejnego zawodnika i ani milimetra bliżej, bo inaczej od razu jest kara czasowa.

Wracając do startu w Suszu - to Twój piąty start i piąta wygrana w najstarszym triathlonie w Polsce. To musi być bardzo miłe uczucie!

Tak, bardzo! Wydaje mi się, że Susz to takie polskie Roth, bo jest z tradycją. Mieszkańcy są do tych zawodów przyzwyczajeni, chętnie przychodzą i kibicują! Poza tym na tych zawodach zawsze znajdą się dziewczyny, z którymi można fajnie porywalizować.

W Suszu wydarzyła się też nieprzyjemna sytuacja. Jeden z zawodników PRO po etapie pływackim nie mógł odnaleźć w strefie zmian kasku na rower i numeru startowego. Są podejrzenia, że ktoś mu zabrał sprzęt. Często spotykasz się z takimi sytuacjami na zawodach?

Powiem tak: parę lat temu miałam sytuację, że przebito mi opony w przednim i tylnym kole w rowerze. Startowałam wtedy w Polsce razem z Ewą Dederko. Byłyśmy faworytkami wyścigu i obie miałyśmy przebite opony. Dlatego teraz zawsze proszę rodzinę albo znajomych, żeby ktoś mi roweru pilnował. Na Mistrzostwach Świata jedna z zawodniczek skróciła sobie trasę kolarską, po prostu zawróciła szybciej. Inna zawodniczka trzymała się motoru jadąc na rowerze. Jedna Austriaczka na zawodach IM ma pomocnika, który czeka na nią i przewozi ją "na kole" jako sparing partner. W Polsce też były przypadki, że zawodniczka miała swojego pacemakera od pływania aż do biegu, co można było po zawodach sprawdzić na wynikach, bo mieli jednakowe czasy.

Takie sytuacje chyba odbierają nieco radość ze startu?

Chcę robić wszystko uczciwie. Niestety w sporcie są przypadki kombinatorstwa. I jestem w stanie uwierzyć w to, że w Suszu ktoś zabrał ten sprzęt zawodnikowi PRO, bo widziałam naprawdę dziwne rzeczy w trakcie startów. Na zawodach chcę się zajmować zawodami, chcę skupić się na starcie, na swoim celu, a nie myśleć o dodatkowych sytuacjach, które wytrącają z równowagi. Sport powinien cieszyć, radość przynosić, ja nie czułabym się dobrze z tym, gdybym wygrała przez oszustwo.

Teraz przyjemnie. Kto jest Twoim największym kibicem ?

Myślę, że moi rodzice, bo mnie wspierają najbardziej, ale też brat, po prostu rodzina. Myślę też, że trener, który cały czas ma okazję obserwować moje treningi i starty. Mam też wielu przyjaciół, z niektórymi trenuję w Stanach. Ostatnio nawet kolega mi powiedział, że na treningu kolarskim w Stanach całą grupą stanęli specjalnie gdzieś na wzniesieniu, żeby sprawdzić wyniki na komórce z Mistrzostw Europy z Poznania  i  jak się dowiedział, że wygrałam, to się popłakał! I tak miło mi się wtedy zrobiło, że ludzie jednak mnie obserwują i cieszą się tym, co robię. Rodzina, bliscy i całe moje środowisko - w zasadzie każdy z kim przystaję po prostu zaraża się triathlonem, nie mają wyjścia! (śmiech).

To fantastycznie!

Tak, cieszę się, że nie jest na odwrót, że nie zniechęcam do sportu! (śmiech).

10 czerwca tego roku również startowałaś na dystansie średnim, ale sytuacja zmusiła Ciebie do zejścia z trasy. Były to Mistrzostwa Europy w Herning, w Danii. Co się wydarzyło?

Przykra sytuacja. Około 30-40 kilometra był nieco dłuższy podjazd, na którym wyprzedzałam jedną z zawodniczek, sędzia stwierdził, że za długo wyprzedzam i dał mi karę czasową 5 minut. Jak się jedzie pod górę to wiadomo, że potrzeba trochę więcej czasu na wyprzedzanie i sędzia powinien też być człowiekiem, umieć ocenić sytuację. Potem około 60 km zaczęłam zwalniać i okazało się, że nie mam połowy powietrza w kole. Użyłam specjalnego naboju, niestety miałam przebitą szytkę. Dojechałam do końca na "kapciu", ale już miałam taką stratę czasu, że nie było sensu kontynuować. I to mnie trochę przytłoczyło, bo miałam nadzieję, że się fajnie pościgam. 

Czy podjęcie takiej decyzji było dla Ciebie trudne?

No oczywiście, nie lubię schodzić z trasy i jest to dla mnie ostateczność, ale takie sytuacje się zdarzają. W zeszłym roku też raz zeszłam, bo zaczęłam wymiotować z powodu problemów z żołądkiem. Ogólnie jednak, nawet gdy mam słabszy dzień to i tak uczę się rywalizować z innymi i nie poddawać się. Na Hawajach, do których się przygotowuję, też chcę umieć walczyć psychicznie do końca, a nie schodzić z trasy.

Idziesz do przodu czy raczej rozpamiętujesz takie sytuacje, w których zeszłaś z trasy?

Na pewno zawsze z każdego startu wyciągam wnioski: co poszło nie tak, jaki zapas sprzętowy mogłam wziąć ze sobą ekstra, np. koło, szytkę. Ale głównie skupiam się na kolejnym starcie, bo jak się rozmyśla o tych złych sytuacjach, to jest za dużo stresu. Kiedyś jak byłam młodsza bardziej przeżywałam takie rzeczy, teraz jest inaczej, teraz wyciągam wnioski i staram się poprawiać to, co było u mnie gorsze.

W maju zdobyłaś też 13. miejsce w Mistrzostwach Północnej Ameryki Ironman 70.3. w Stanie Utah oraz w kwietniu 11. miejsce w Ironman 70.3 w Teksasie. W zasadzie co miesiąc robisz dystans "połówki". Jak Twój organizm odczuwa taką eksploatację?

Starty co miesiąc są bezpieczne, jestem na tyle zregenerowana po każdych zawodach, że mogę je kontynuować. Mogłabym spróbować zrobić dystans połówki nawet tydzień po tygodniu, wtedy oczywiście jedną mocniej, drugą trochę słabiej. Pamiętam, że po pierwszych moich zawodach w życiu na dystansie długim w Suszu regenerowałam się miesiąc! Bo miesiąc przed zdecydowałam się, że jadę!(śmiech). Myślę, że większa eksploatacja jest przy dystansie dłuższym, gdzie potem najlepiej wziąć sobie tydzień wolnego i dopiero potem można próbować się delikatnie ruszać.

Podejrzewam, że Twoje aktualne starty służą jako przetarcie, przygotowanie do startu głównego - jaki planujesz w tym roku?

W pierwszej części sezonu były to zawody w Danii. Teraz 23 września będzie to dystans długi we Włoszech na Ironman Italy Emilia Romagna albo tydzień później IM Barcelona. I na tych zawodach chcę zacząć zbierać punkty na IM na Hawajach w 2018 roku.

Ile punktów musisz zdobyć i na jakich innych jeszcze zawodach chcesz to zrobić?

Tak naprawdę punkty można zdobyć na większości zawodów z oficjalnej listy na stronie IM, jest ich kilkanaście w całym roku - zarówno startów średnich jak i pełnych. Żeby zdobyć slota trzeba uzbierać dosyć dużo tych punktów, bo ok 4 tysiące. I tak. np. za 1 miejsce na Ironmanie jest 2 tysiące punktów, poza podium jest to już znaczny spadek np. do 500 punktów, ale wierzę, że ten plan może mi się udać - teraz od początku września zaczyna się nowa kwalifikacja i trwa rok. Jeśli przez rok nie zbierze się punktów, to są kasowane, zdobycie slota nie jest więc takie proste!

Często wyjeżdżasz na zawody za granicę, do Stanów. Czy tam są lepsze warunki do trenowania?

Tak, w Stanach mam bardzo optymalne warunki, mieszka tam mój trener, mam też grupę, z którą trenuję. Mogę więc skupić się tylko na pracy. Przeważnie zaczynamy trening bieganiem, około godz. 5-5.30 rano. Całotygodniowy rozkład mamy podobny. W Denver, gdzie przebywam od listopada przez następne pół roku, jest około 1700 m n.p.m., więc treningi jakie odbywam są wysokogórskie.  Bardzo dużo dają, bo nabiera się mocy i można ją potem wykorzystać na zawodach.

Czy atmosfera na zagranicznych zawodach różni się od tej w Polsce? Kibice zachowują się inaczej?

Wydaje mi się, że w Polsce jest bardzo dużo kibiców. Są aktywni, kibicują, wołają na trasie. W Stanach często jest pusto, nikogo nie ma, jedynie przy mecie więcej się dzieje. Uczestnicy zaczynają zawody bardzo wcześnie, żeby nie przeszkadzać w ruchu drogowym, te zawody są trochę jak zło konieczne, w Polsce natomiast jest dobra tradycja i dobrzy kibicie.

Szczerze mówiąc sądziłam, że w Stanach pojawiają się tłumy kibiców, jestem więc zaskoczona.

Właśnie nie, jedynie na mecie jest więcej osób. Słyszałam też, że triathlon w USA nie jest po prostu medialny, choć jest popularny. Gdy zaczyna się sezon, na trasach jest naprawdę wielu triathlonistów, którzy jeżdżą na rowerach czasowych czy po prostu kolarzy na szosówkach, ludzie to bardzo lubią. Jednak medialnie bardziej liczą się dla nich football amerykański, baseball, golf.

A jak zachowują się zawodnicy?

Ogólnie są zawsze przyjaźnie nastawieni, np. przed startem się przywitają, po starcie zawsze sobie razem porozmawiamy. To są bardzo otwarci ludzie, często też skromni. Okazuje się, że gwiazdy, o których na początku myślisz, że nawet by z Tobą nie porozmawiały, są bardzo w porządku. Nigdy nie miałam nieprzyjemnej sytuacji.

Klimat w Stanach jest znacznie inny, niż tu w Polsce, w Europie. Ile przeważnie czasu potrzebujesz na aklimatyzację?

Gdy wracam do Polski to tak miesiąc co najmniej. Na początku pierwszy tydzień jest bardzo dobry, potem zaczyna się coś dziwnego dziać w organizmie i źle się czuję. Jest inny klimat, jedzenie. Jak jadę do USA też jest inaczej. Gdy lecę tam np. w listopadzie to po prostu trenuję, zawody są dopiero na wiosnę, więc tak się nie przejmuję aklimatyzacją. Pierwszy tydzień jest luźniejszy, ale potem trener mnie już nie oszczędza. Gorzej, jak przyjeżdżam do Polski i mam od razu starty.

Które z zagranicznych zawodniczek uważasz za swoje największe rywalki i dlaczego?

Każdą dziewczynę traktuję równo, te zawodniczki ciężko pracują na swój sukces, ścigają się na 100%, ale to też kwestia dnia, trasy. Jedne zawody wychodzą, inne nie. Wszystkie jednak dziewczyny startujące w PRO to moje rywalki i nie lekceważę żadnej z nich.

Opowiedz proszę o swoich przygotowaniach, treningach pod start główny. Jaka jest jakość i liczba jednostek treningowych, na co kładziesz największy nacisk?

Pływam około 5 razy w tygodniu, 5-6 razy biegam, 4-5 razy jeżdżę na rowerze. Czasowo najdłużej wychodzi rower, bo około 15-17 godzin w tygodniu, bieganie zajmuje około 8-9 godzin, pływanie natomiast około 5-6 godzin. W tym są 2 akcenty biegowe, 2 kolarskie, jeden dziennie na basenie. W tym roku bardziej umiem akcentować różne rzeczy i idę do przodu, to mnie cieszy.

Jak wyglądają Twoje akcenty treningowe, możesz podać przykłady?

Tak, np. na rowerze jest to 4x30 minut w tempie startowym IM i to jest trening na 3-4 godziny. Na bieganiu np. pierwsza seria trwa 40 min., druga seria 20 min. w trochę szybszym tempie i ostatnie 10 min mocno, a pomiędzy przerwy 5 min. w truchcie. W pływaniu np. pokonuję w I serii dystans 4x800m kraulem, w II serii 4x200m w tempie startowym 1/2 IM i potem np. 8x100m w tempie nieco szybszym.

Która z dyscyplin jest Twoją ulubioną, a która sprawia Tobie trudności?

Wydaje mi się, że bardzo lubię biegać, choć nie zawsze mi to wychodzi. Treningi nie trwają tak długo jak na rowerze. Najtrudniej jest mi się zmusić do pływania i myślę sobie wtedy "o nie, znowu ten basen!" (śmiech). Teraz latem można pływać na wodach otwartych, to jest nieco lepiej.

W jaki sposób trafiłaś do triathlonu?

Z pływania przeszłam. Miałam kontuzję barku, nie poprawiałam się już z wynikami. Miałam wtedy około 16 lat, mama mi podpowiedziała: "a może spróbujesz triathlonu, bo kiedyś biegałaś?" Nawet nie wiedziałam z czym to się wiąże. Trafiłam do swojego pierwszego klubu "Olimpijczyk Rydułtowy" i tak się zaczęło.

Podejrzewam, że przy tak napiętym harmonogramie nie jest łatwo o czas na inne pasje?

Wcześniej uczyłam się języka, staram się też czytać książki polskie i po angielsku. Lubię też pooglądać dobre filmy. Pomiędzy treningami staram się robić coś po prostu na leżąco albo jednocześnie popracować mózgiem! (śmiech). Lubię też po zawodach zwiedzić dane miejsce, żeby oprócz zawodów jeszcze coś zobaczyć.

Jakie są Twoje marzenia i cele sportowe?

Marzenie sportowe to zrobić IM w Konie na Hawajach i być tam w pierwszej 10-tce.

A te poza sportowe?

Założyć rodzinę, mieć zdrowe dzieci i być zdrowym, to jest najważniejsze.

Jest czas na miłość?

Jest czas na miłość, mam chłopaka, który też jest triathlonistą, amatorem.

A za jakie najbliższe starty my możemy trzymać kciuki?

Radłów Triathlon oraz Challenge Praga albo IM w Gdyni - jeden z tych dwóch. To zależy od trenera, bo nie chcę sobie popsuć przygotować do IM we Włoszech albo Barcelonie.

Trzymamy kciuki za wszystkie starty w tym roku, a także za złapanie slota na Hawaje !

Rozmawiała Magdalena Gintowt-Dziewałtowska

Foto: materiały prywatne Ewy Bugdoł

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Partner Tytularny Cyklu

Official Time Keeper

Official Time Keeper

Patron medialny cyklu

Organizator